Pierwsze starcia II wojny światowej: Poczta Polska

Pierwsze starcia II wojny światowej: Poczta Polska

„Doprowadzili do tego, że doktor Michoń zdjął hełm, chwycił prześcieradło, a gdy to mu nie wystarczyło, wyciągnął jeszcze chusteczkę z kieszonki na piersiach i wymachując prześcieradłem i chusteczką zaproponował kapitulację Poczty Polskiej. I blisko trzydziestu na pół oślepłych, osmalonych mężczyzn z uniesionymi rękami, splatając na karku dłonie, opuściło gmach Poczty lewym bocznym wejściem, ustawiło się pod murem podwórza, czekało na zbliżających się powoli ludzi z Heimwehry.”

Gunter Grass, Blaszany bębenek, tłum. S. Blaut, Gdańsk 1994.

Polscy pocztowcy po kapitulacji, autor nieznany (domena publiczna)

O godzinie 4.48 rozległy się w Gdańsku pierwsze strzały. Atak podjęto równocześnie na Westerplatte oraz przy znajdującej się na Starym Mieście Poczcie Polskiej.

Polskie oddziały przewidziały atak. Placówka została wzmocniona pocztowcami z Gdyni i Elbląga oraz wyposażona w broń. Według założeń Sztabu Głównego Wojska Polskiego Poczta miała bronić się przez sześć godzin, po tym czasie oczekiwano wsparcia oddziałów Armii Pomorze. Do placówki nie dotarły jednak informacje o odwołaniu odsieczy.

Pierwsze ataki, mimo że w znaczny sposób uszkodziły ściany budynku, zostały odparte przez pocztowców. Choć obrońcy nie mieli żadnych szans w starciach ze wzmacnianymi w toku walki oddziałami niemieckimi, nadal nie podejmowano decyzji o kapitulacji. Nie nastąpiło to nawet po bezpośrednim wezwaniu niemieckiego dowódcy Williego Bethke, który o godzinie 15.00 dał Polakom dwie godziny na zaprzestanie obrony.

Podczas przerwy w szturmie pod budynek Poczty podłożono 600-kilogramowy ładunek wybuchowy, który odpalono po upływie czasu ultimatum. Pocztowcy przed ostrzałem schronili się w piwnicach, co spowodowało ostateczną klęskę obrony. Do piwnic została wpompowana benzyna, którą następnie podpalono przy użyciu miotaczy ognia.

Decyzję o kapitulacji podjęto o godzinie 19.00. Jako pierwszy płonący budynek opuścił dyrektor Jan Michoń. Powieść Grassa o tym nie wspomina, jednak Michoń – mimo trzymanej w rękach białej flagi – został natychmiast zastrzelony. Śmierć na miejscu spotkała również naczelnika Józefa Wąsika, którego Niemcy podpalili miotaczami ognia. Pozostali obrońcy zostali osądzeni i rozstrzelani lub umieszczeni w obozach koncentracyjnych. Czterech z nich uciekło, udało im się przeżyć okupację.

Choć obrona Poczty nie budzi aż takich kontrowersji jak starcia na Westerplatte, również w jej przypadku pojawiają się spory o zasadność przeprowadzonych działań. Mimo tego walczących pocztowców uważa się za bohaterów i jeden z symboli oporu przeciwko okupacji nazistowskiej.

Pozdrawiamy, Galeriareplik.pl